czwartek, 3 grudnia 2009

UŚMIECHU, LALKI, MIŁOŚCI, KLOCKÓW LEGO...

MIKOŁAJKI
Miły dzień, tajemniczy niewidzialny gość i połamana czekolada w bucie, bo wpychając nogę zapomnieliśmy, że to już 6 grudnia! O tak! Czas leci nieubłaganie, z roku na rok coraz wcześniej nastrajając nas „gwiazdkowo”.
Nasze zajęcia odbyły się niemalże w przeddzień Mikołajek. Wykorzystałam ten moment na pogłębienie więzi między dziećmi poprzez zachęcenie ich do obdarowywania siebie nawzajem wyobrażonymi prezentami.

NA CZYM TO POLEGAŁO?
Każde dziecko dostało po 4 małe kartoniki, na których miało narysować po jednym Mikołaju, a potem wyciąć je. W trakcie pracy opowiedziałam im historyjkę o Mikołaju, który 6 grudnia utknął w kominie i teraz trzeba go uratować, bo nie przyjdzie do nas w Wigilię. Kiedy wszyscy skończyli pracę nad swoimi Mikołajami, poprosiłam dzieci, by na odwrocie dwóch napisały, co chciałyby otrzymać od Mikołaja pod choinkę, a na dwóch pozostałych, co podarowałyby ludziom, gdyby sami byli Mikołajami. Pojawiły się życzenia takie jak: klocki lego czy „Littles Pet Shop”, ale też miłość, rodzina, uśmiech, pieniążek pod poduszkę, miś. Do każdego Mikołajka przyszyłam zszywkę i potem wrzuciliśmy je do tekturowego komina.

NO I ZACZĘŁA SIĘ ZABAWA!
Dzieciaki stanęły w dwóch rzędach z drewnianą wędką w ręku, na końcu której jak haczyk przymocowany był magnes. Do magnesu przyczepiały się zszywki znajdujące się na Mikołajkach. Dzieci celowały wędką w komin i wyciągały żyłkę do góry, ratując tym samym Mikołaje tkwiące w kominie, i „łowiąc” sobie prezenty. Po połowach policzyliśmy uratowanych Mikołajów i odczytaliśmy, co za tą pomoc zechciały nam podarować. W zawodach wyłoniono laureatów, ale na koniec każde dziecko otrzymało drobny upominek od.... tajemniczego M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz